Friday, 23 July 2010

namiętność ulotna

A gdybym tak wstała i wyszła?
Poszedłbyś za mną?

I jakby to było
gdybyśmy weszli w ciemny zaułek
i tam
kochali się pośpiesznie i w milczeniu

I co by było potem?

Pośpieszny uścisk dłoni
pobieżny pocałunek
pożegnalny półuśmiech

Żegnaj mój Panie Incognito

Obwód zamknięty

Jesteśmy obwodem zamkniętym
kiedy ty wytryskujesz we mnie
a ja
kładę moje dłonie na twoich plecach

i tak na moment
stajemy się kanałem
przez który przepływa miłość

Sunday, 11 July 2010

Niczyje

Moje ciało nie należy do nikogo
ani do boga
ani diabła

Maszyna latająca

Ten orgazm dedykuję Tobie
Kochany
z moim krzykiem unosi się twoje imię
powtarzane spazmatycznie

w mojej głowie fantastyczne apogeum
roztańczone kołysaniem bioder
i jak złota fontanna
wytryskuję strumieniami, potokami
słowami najczulszymi

i wdrapuję się na Ciebie
jak na maszynę latającą
co zabierze mnie wysoko
ponad mój strach i zwątpienie

Friday, 4 June 2010

Dar ze mnie

Gdybym mogła Cię urodzić Mamo
dać Ci miłość, której nie zaznałaś
jeszcze jedną szansę na szczęście
zrobiłabym to...

Honor mężczyzn

Honor mężczyzn
splamiony moją krwią
co spływa mi po udach
wybacz tato
że krwawię
wybacz mężu
że moje ciało jest miękkie
i podatne na cios

Krzyk

Krzyczę
a krzyk mój rozsadza mi czaszkę

przecina powietrze
jak brzytwa
i niesie się siłą huraganu
co wywraca domy
i rwie drzewa z korzeniami


gdybyś mogła mnie usłyszeć Mamo
jak krzyczę za Ciebie
jak cały twój ból ogarniam i przyjmuję w sobie

i krzyczę dla Ciebie Mamo
a Ty schowaj się za mną

Ja Jestem Twoją Matką Potępioną
co Cię utuli
ukołysze do snu

Sunday, 23 May 2010

bon voyage

w konsekwencji przeznaczenia
omijając przypadek i zbieg okoliczności
znalazłam się w punkcie A

jednym susem
krokiem stumilowym
przechodzę do punktu B
zawieszam się
i

obieram kolejną drogę
tym razem powietrzną
docierając do punktu C
czuję się trochę zmęczona
na około 30
ale pełna wiary i marzeń
przygotowuję się na kolejną podróż
zwalniam
planuję
dużo myślę

Sunday, 9 May 2010

rozstaje dróg


zespolenie i oddzielenie

przez chwilę razem
idziemy powoli
nasze lędzwie kołyszą się nieśpiesznie
zmysłowo
połączeni
strumeniami światła
co przewodzą rozkosz
i ciepłotę naszych ciał

i wchodzimy coraz wyżej
trochę już zdyszani
niecierpliwi

uśmiechamy się do siebie
w bezgłośnym porozumieniu
że razem
że teraz
że już za chwilę
się rozdzielimy
rozstaniemy
na parę chwil
do zobaczenia z powrotem za parę sekund
co są wiecznością
zamkniętą w kropli potu
która spływa po twojej skroni

i na te parę sekund umrzemy
tą małą śmiercią przez nienasycenie
i ulecimy gdzieś oddzieleni od siebie samych
bo nie razem
to niemożliwe

tylko nasze ciała
pozostaną
gdzieś tam na dole
splecione
w złudzeniu jedności

Tuesday, 30 March 2010

Uczta Afrodyty


Posiadłam wszystkich mężczyzn świata
wchłonęłam ich
zjadłam
strawiłam
po czym wyplułam
niedokończoną treść mojego boskiego apetytu

Chce ich wszystkich mieć w sobie
wsysać i wysysać
przyciągać i odpychać
wchłaniać i wydalać
tą łatwością rozbawiona

dostępnością pobudzona
leżąc wygodnie na sofie
rozchylam uda szeroko
i przyciągam głowę kochanka do mojego łona

I nie wiem co przyjemniejsze
metoda jego lizania
czy też
rozkosz posiadania?

Monday, 29 March 2010

Potajemna schadzka

W tajemnicy przed
samą sobą
zejdę do piwnicy
na bosaka

i przytulę Cię
otrę łzy
podam pierś do pocałowania

Będziemy tak
siedzieć razem
i patrzeć przez okno
na leśną polanę
gdzie drwale w słoneczny dzień
rąbią strzeliste drzewa

Sunday, 24 January 2010

GRANICE

zatracam granice siebie
rozmywam się
i już nie wiem gdzie się zaczynam a gdzie kończę

w rozproszeniu
zespoleniu
dezintegruję się
i już nie ma MNIE

i gdy dotykam Ciebie
to tak jakbym dotykała siebie
jakbyś był tylko przedłużeniem mnie
mego biodra
z którego wyrastasz

i mam o dwie nogi
i o dwie ręce więcej
to dziwne
a jednak takie naturalne

po czym na nowo się scalam
wracam na miejsce
składam do kupy
wszystkie moje członki przeliczam

i już nie ma NAS
i znowu jestem tylko JA

EXIT

czy jest stąd jakieś wyjście?

wyjście wyjście wyjście....
odbijało się echem w jej głowie

SEN O WOLNOŚCI

staję na skraju olbrzymiej góry
tuż nad przepaścią

nie ma we mnie strachu
czuję sie wolna

J A J E S T E M W O L N A

to uczucie wypełnia mnie po najdalsze końce mnie samej
jak ostre swieże górskie powietrze które wdychają moje płuca

i mogę być wszystkim
i niczym
i mogę znikać
i stawać się ponownie
kim chce

i mogę skoczyć
i frunąć
tam gdzie chce

Do Tej-Co-Stwarza czyli wiersz matriarchalny


Bogini
tańczy we mnie
i śpiewa donośnie wszechmocną pieśń życia

i wszystko wokół kwitnie
i wszystko się pomnaża

bo Ona jest wszędzie
bo Ona wszystko przenika
bo Ona jest Pierwszą Przyczyną wszystkiego

Wieczna
Wszechobecna
Wszechodczuwająca

To Ona jest Ciałem
i Słowem
i Duchem

wypełnia mnie Mądrością
napełnia mnie Miłością
co skrzy się we mnie
i płynie strumieniami

ja niczym Nowonarodzona
staję dumnie
i twarz zwracam z ufnością ku słońcu

bo we mnie jest krew
co pulsuje
bo we mnie jest życie
co wzrasta

Jestem seksualna
Jestem piękna
Jestem silna

JA JESTEM NIĄ

Wednesday, 13 January 2010

cumowanie


osiadam w sobie

jak statek
dobijam do portu

spokojnie
pewnie
łagodnie

wiem tyle o sobie
ze sobą pogodzona
czuję się dobrze

moje ciało
dojrzałe i piękne jak kwiat

moja dusza
czuje się dobrze w mym ciele

moja dusza pomrukuje ze szczęścia

Monday, 11 January 2010

mikstura miłosna

tej nocy odkryliśmy receptę na miłość

parę kropel twojego potu
trzy włosy łonowe
dwa splunięcia
plus
sok ze mnie brzoskwiniowy świeżo wyciśnięty
parę naszych westchnień
i wilgotnych pocałunków

połączyć razem
i porządnie wstrząsnąć
by na koniec twoje soki z moimi się zmieszały

miksturę taką zaleca się pić
po kropelce każdego dnia
nie zachłannie a z umiarem
by starczyło na resztę wspólnego życia

Sunday, 10 January 2010

Krysys wieku średniego

Leżę na wpół przeżarta
i czuję się nic nie warta

Zębem czasu nadgryziona
tu i ówdzie uszczuplona

zmarszczki wokół oczu
cycki obwiśnięte
chyba postaram sie o państwową rentę

Saturday, 9 January 2010

Jazz drażni moje zmysły

Jazz podrażnia mi nerwy
zawsze na koncercie
ręce i nogi trzęsą mi się bez przerwy

stopa lewa
pierwsza z siebie się wyrywa
nieposłuszna
i niesforna
wygina się frywolna

i powtarza się na nowo
w tym radosnym rozedrganiu
sama nie wie gdzie tak biegnie
w nie-do-taktu powtarzaniu

i za chwilę
zachęcona
prawa stopa
roztrzęsiona
już nerwowo podskakuje
i stopie lewej w nie-takt wtóruje

i tak nierówno
asymetrycznie
co wygląda dość komicznie
podrygują obie w jazzowym rozbawieniu

ku mojemu przerażeniu
dłonie też mi zwariowały
i jak stopy podobnie
pląsają swobodnie

i po chwili
całe moje ciało jest już roztrzęsione
i nerwowo pobudzone
podskakuje histerycznie
nie-do-taktu spazmatycznie
skołowane i pogięte
rozdygotane i wygięte

i tak myślę sobie czasem
jedząc ciasto z ananasem
jazz to ryzykowna pokusa
lepiej zacznę słuchać bluesa

Thursday, 7 January 2010

WANTED

mam w złym zwyczaju
gubić moje myśli czasami

i one zagubione
kompletnie wystraszone
błąkają się pomiędzy zwojami
a neuronów lasem
bezpańskie
niepotrzebne
giną z głodu czasem


niekiedy zamieszczę ogłoszenie
w lokalnej prasie:

kto znajdzie myśl bezdomną
nawet zupełnie głupią i płochą
proszę o zwrot pod adres takowy

i one nocą
gdy śpię spokojnie
wskakują mi same do głowy

Kobiece sprawy

ja
w problem ciała uwikłana
wiecznie stawiam sobie pytania

spódnica w plisę czy spodnie z kantem?
a może dziś buty z obcasem
i kapelusik z bażantem?
szminka czerwona czy naturalnie?
a może trampki by poczuć się fajnie?
sukienka wzorzysta czy niewinnie biała?

ja
w problem ciała uwikłana

Do Rembrandta


Batszeba
wzrokiem zgasłym patrzy przed siebie
a jednak nic nie widzi
gęsta cisza niczym mgła odgradza ją od świata
od nas

jest naga a jednak ubrana
biel jej ciała zapada się w ciemność obrazu

tępa rozpacz ciężka niczym stukilogramowy głaz
dłoń opada bezwładnie
list przygniata przestrzeń

Banitka


To Ja
niczym banitka wygnana z ciała
naciągam czarne pończochy na moje-nie-moje uda
które rozchylam szeroko

Pytam siebie - kim jestem?

Zostawiam uszminkowane ciało
bezwładne na łóżku

Idę pobiegać po łące

Korowód


Korowodem marzeń
idę na wpół zgięta
zbierając po drodze okruchy moich dziecięcych fantazji

Ile z tego zostało?
Garstka pyłu tylko...